Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Życie snem.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Więc gdy marnem jest złudzeniem
Wszystka chwała i potęga,
To się zgodźmy z przeznaczeniem,
Czasu chwyćmy lotne chwile,
Co nas w snach wabiło mile
Po to ręka niechaj sięga.
Palą mnie Rozaury wdzięki
W dłoni mam ją, czas się zdarza —
Opiekuńczej wzywa ręki
Cześć podaje w dłoń mocarza,
Mocarz, żądzy czując spiekę,
Niech cześć zdepcze i opiekę!
Sen to tylko — niech dogodzi!

Ale potem złe przychodzi,
Obudzenia przyjdzie chwila,
(Na sprzeczności się wysila
Rozum mój). Dla snu, co minie,
Snu rozkoszy albo chwały,
Któż da czas zbudzenia cały,
Wieczność, co bez końca płynie?
Kto ma ognie za bezpieczne,
Co popiołem go zapruszą?
Więc szukajmy to, co wieczne
Nieśmiertelną naszą duszą,
Chwały, co nie ginie marnie,
Szczęścia, co czci nie zagarnie
Z blasku królewskiej korony.