Strona:PL P Féval Dziewice nocy.djvu/913

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie wiem kto pani jesteś — rzekł — i nie taję, żeś mnie nabawiła przestrachu... lecz wierz mi, iż lepiéj nie wspominać o sprawach tamtego świata... Wiesz dosyć, i to jest rzecz główna ażeby nas trzymać na wodzy, lecz to będzie zależéć od okoliczności sprzyjających, lub niepomyślnych dla ciebie. Co się tycze tego, ażeby nas straszyć widmami, to może się raz udać, lecz powtórnie ci się nie powiedzie...
Mówiąc do bajaderki, odwrócił się chcąc ją zatrwożyć wzrokiem groźnym dla poparcia swéj przemowy, lecz o dziwy!... zatrzymał się wydawszy okrzyk zgrozy i przerażenia, gdyż młoda kobieta stała przed nim jak posąg z odkrytą twarzą.
Błażéj cofnął się z trwogę zakrywszy oczy rękami, a gdy po chwili odważył się spojrzéć przed siebie, w miejscu widma ujrzał postać Bibandiera bladego, z błędnym i osłupiałym wzrokiem.
— Czyś ją widział? — zapytał go przytłumionym głosem.
— Cóż chcesz mój przyjacielu — odpo-