Strona:PL P Bourget Zbrodnia miłości.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjaciela oddziałał silniej na niego, niż widok boleści kochanki. Dostrzegał, jakby przez szkło powiększające, wewnętrzny mechanizm, którego czyny jego były widocznym objawem, ostatecznym wynikiem; pogrążał się w drobiazgowem rozpatrywaniu swej przeszłości... Napróżno! kamień wyrzutów trwał niewzruszony! Potrafił wreszcie przekonać swój rozum, ale to przeświadczenie nie przynosiło ulgi sercu. Tak zwane pospolicie „sumienie“ było powodem jego męczarni. Czeże jest sumienie? Urojonem złudzeniem... Rzucony kamień, który odczuwa zmianę swego położenia nie wiedząc, że go ludzka pchnęła ręka, mógłby równie mniemać, że własną siłą w ruch wprawiony został. A gdyby sumienie wyrzucać mu poczęło, że idąc łąką depce źdźbła trawy pod stopami...
— Przypuśćmy, że pod wpływem halucynacyi ujrzałbym upiora przed sobą, czyżbym dlatego uwierzył w duchy? — rozumował Armand. — Powiedziałbym sobie, że widzę upiora, bezduszny cień, że złudzenie to wynika z chorobliwego stanu mego organizmu i oto wszystko. Cierpmy z powodu tego upiora — skoro inaczej być nie może — ale nie przywiązujmy doń wiary...
Zgoda — dobro, zło, zgryzota, sumienie, wolna wola — to cienie bez ducha, to mrzonki, którym rzeczywistość kłam zadaje! Ale rzeczywistością nie dającą się zaprzeczyć, by-