Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego, którego pokocha! Czy wielbiciel, który wiedział, że jest tolerowany, dlatego, iż ukochana nie obdarza miłością nikogo innego, mógł nie zaniepokoić się tą myślą? Czy mógł nie obawiać się, choć się za to łajał, tej możliwości drugiego małżeństwa dla młodej kobiety, i to według jej serca?
Jakąż przeszedł wówczas próżną mękę zazdrości, i jakie znosił wyrzuty sumienia! Gdy w owych czasach szedł do pałacu na ulicy Lisbonne i widział okna salonu, musiał zatrzymać się przez chwilę. Dojmujący ból przeszywał mu serce na myśl, że tam, w tym saloniku, urządzonym, ustrojonym jego własnem staraniem, spotka człowieka, który zajmie Antoninę, który ją skusi, ażeby zawarła z losem nowe przymierze!...
Ach! co za bolesna, nędzna męka, tem boleśniejsza, że miał świadomość całego egoizmu swych uczuć i nie mógł go pokonać!... Zdarzyło się wszakże, iż Ewelinka, nie wiedząc o tem, stała się niewinnym dobroczyńcą i dopomogła mu otrząsnąć się z tego samolubstwa. Jak? Przez samo swoje istnienie, Bardzo zwykły wypadek posłużył za sposobność. Filip dnia tego, w jakie pięć miesięcy po śmierci Alberta Duveruny’a, był na śniadaniu przy ulicy Lisbonne, Dziecko siedziało z nimi, bez guwernantki Angielki, która je wychowała i która, zazwyczaj, jadła rano przy stole. W odpowiedzi na zdziwienie d’Andiguier’a pani Duvernay objaśniła go, że guwernantka, wezwana nagle do Londynu, z powodu ciężkiej choroby ojca, musiała wyjechać i że prawdopodobnie nie po-