Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i z którego zrobi, co zechce. O! ona też na to zasługuje. Nie dlatego, że to moja córka, ale to dziecko jest istnym aniołem na ziemi... Szczęście jej zapewnione. Moja biedna żona i ja zestarzejemy się przynajmniej spokojni o jej przyszłość i będziemy mogli żyć z tego, co nam zostało. Może też teraz, nie mając już Izby obrachunkowej, zabiorę się do pomagania zięciowi... Taki olbrzymi interes, rozgałęziony tak szeroko, to prawdziwa administracya, a tam na bulwarku d’Orsay, znano się na administracyi! Zwłaszcza ty, panie d’Andiguier... Naorałeś się też w tym gmachu porządnie!
Jakże wspomnienie tego pierwszego wieczora było wyraźne i jasne w umyśle Filipa! Jak dowolnie odnajdywał najdrobniejszy szczegół, odzyskiwał świeżość nietkniętego wrażenia, ilekroć zwracał się, uciekał myślą do szczątków przywiązania swego dla swojej Antoniny. „Moja Antonina!“ Tak ją nazywał w sercu, jakkolwiek nigdy nie została jego i od samego początku była przyrzeczona innemu... I wnet obrazy napływały, mieszały się, łączyły, podobnie jak napłynęły w rzeczywistości uczucia, jak zmieszały się i złączyły w nim w ciągu dni, które nastąpiły po tym pierwszym wieczorze.
Wobec siły niepokoju, jaki mu ogarnął duszę, Filip musiał był wyznać przed sobą, z upojeniem i trwogą, że kocha pannę de Montéran, nie mając nadziei wzbudzenia w niej miłości, skoro miał o lat dwadzieścia więcej od niej, a ona zresztą nie była