Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wy przypuszczenie o dziecku nieprawem, które może przed nią ukryłem. Cierpiała nad tem, nie wierząc: jednak w możliwość takiego faktu, a uwolniona teraz od tej obawy, powtarzała:
— O! nie! — a potem z niesłychaną tkliwością mówiła: — Widzisz, ja cię zanadto szanuję, żeby uwierzyć w coś naprawdę złego o tobie, żeby cię o coś takiego choćby podejrzewać... Zresztą, jaki mógłbyś mieć powód kłamania przed taką, jak ja istotą, którą ci jest oddana taka cała, że nie mogłaby mieć nigdy żalu do ciebie, nigdy o nic?.. Gdybyś przyszedł i powiedział mi: „Mam dziecko”; odpowiedziałabym ci: „Przyprowadź mi je, żebym je mogła kochać”. I kochałabym je, przez wzgląd na ciebie... Bolałoby mnie to trochę wprawdzie — dodała, pochylając uroczą główkę; — ale cierpieć przez kogoś, to znaczy odczuwać jeszcze lepiej jak go się kocha... — Poczem dodała poważnie, prawie uroczyście: — Ty nie wiesz jeszcze do jakiego stopnia i jak ja cię kocham. Dowiesz się może kiedyś, jeśli nie w tem życiu, to w tamtem z pewnością... Gdybyś wierzył, tobyś mnie rozumiał. Widzisz, będzie Sąd Ostateczny, a wówczas najtajniejsze uczynki, najbłahsze myśli staną się widocznemi. Jestem pewna, że w owej chwili nie ujrzysz nic w mojem życiu, coby nie powiększyło twojej miłości dla mnie, tak samo jak pewną jestem, że nie ukryłeś nic z twego życia, nic takiego, co mogłoby zmniejszyć moją miłość dla ciebie... Ja ci tak wierzę!...