Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znać będzie z życia tylko to, czego ja je nauczę, z obrazem rozkoszy, zaznanych niegdyś przy matce, przejęło mnie wstrętem do samego siebie. Zdawało mi się, że je chcę zbezcześcić. Nie doznałem nigdy dotąd takiego wyrzutu sumienia, jaki przesunął się między córką Antoniny a moją żądzą...
Wrażenie to było takie gwałtowne w swej nagłości, że ramię moje, otaczające kibić Eweliny, opadło. Oddaliłem się od niej pod pozorem, że chcę ją usadowić wygodnie do podróży. Z tym samym uśmiechem, pełnym ufności i oddania się przyjmowała odemnie drobne usługi rycerza dla damy serca; pozwoliła, ażebym jej podsunął poduszeczkę ceratową pod plecy, taburet pod nogi, ustawił na ruchomym stoliku miniaturowy podróżny serwis do herbaty. Z uśmiechem na ustach i śmiertelną trwogą w głębi serca bawiłem się w młodego rozkochanego męża. Czyżby tożsamość oblicza tych dwóch kobiet, która mnie zaniepokoiła, pociągnęła, oczarowała do tego stopnia, że pogrążyłem się w marzeniu o rozkoszy przeczutej, wyśnionej, niezaznanej, miała się stać pierwiastkiem bólu i rozłąki w pożyciu małżeńskiem, mnie również zupełnie nieznanem? Zdawało mi się, że było ono takie samo. jak pożycie miłosne, tymczasem nie upłynęła jeszcze pierwsza godzina małżeństwa, a już wzruszenia dawniejsze, zamiast złączyć się z dzisiejszemi, aby je spotęgować i roztkliwić, zmroziły mi je i zatruły.
Czy widmo Antoniny wciskać się będzie między Ewelinę i mnie, jak się wciskało przez lat siedem