Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

neś wymazać przeszłość nietylko w czynach ale i w duszy. Pójść do ołtarza, nie mówię z żalem, bo go pan mieć nie możesz, ale ze wspomnieniami, byłoby profanacyą sakramentu, dopuszczeniem się istnego świętokradztwa, za które zostałbyś pan kiedyś strasznie ukarany, drogami, jakie umie odnajdywać ten Bóg, z którego naigrawać się niewolno... Deus non irridetur. Absolutne, najzupełniejsze zniweczenie przeszłości, śmierć prawdziwa, pogrzebanie, unicestwienie dawnego człowieka, oto dar nadprzyrodzony, jaki narzeczona uzyska dla pana, jeśli nie będziesz stawiał przeszkód...
Te słowa, którym cytaty łacińskie, właściwe duchownym, nadawały niejako ton liturgiczny, miały dla mnie znaczenie zbyt bezpośrednie, by nie przeniknęły, jak ostrze sztyletu, do dna mego sumienia, Czyżby spojrzenie niektórych księży miało, jak spojrzenie pewnych lekarzy, zdolności jasnowidzenia chirurgicznego, które sprawia, że odnajdują odrazu miejsce chore, wrzód ukryty? Czcigodny ksiądz Fronteau nie znał mojej przeszłości, to rzecz pewna. Powiedział mi to, a jego spojrzenie potwierdziło, że mówił prawdę. Pewnem również było, że przemawiał do mnie tak, jakgdyby ją znał, z tą siłą przekonania, która się zawsze udziela, choćby kto, jak ja, był przeświadczony, iż rzeczy nadprzyrodzone nie istnieją. Wyszedłem od niego, ścigany na schodach, a potem na ulicach przez słowa jego, które wygłosił, jak przepowiednię nieszczęścia; zasmucony nowym dowodem, że Ewelina, pod pozorami takiemi podobnemi