Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

o Rzymie i dzielić się wspomnieniami z podróży po Włoszech. Istotnie Ewelina słuchała mnie z zajęciem niezwykłem. Narazie wszystkie te wskazówki przeszły dla mnie niepostrzeżenie. Przy Ewelinie myślałem zawsze o innej. Nie ją w niej widziałem. Po raz pierwszy uświadomiło mi się brutalnie to, o czem nie powinienem był nigdy zapominać; że istota, za której pośrednictwem dopuszczałem się tej gry wywoływania widma, była istotą żywą, mającą swoją własną indywidualność. Chciałem widzieć w niej tylko portret, przy którym mógłbym marzyć o ukochanej zmarłej, a tymczasem to był portret czujący, portret cierpiący. Ogarnęło mnie przerażenie wobec tego co się przedemną odsłaniało, a czego nie umiałem sam rozpoznać. Zapanowałem nad sobą jednak, chcąc odpowiedzieć tak, by zakończyć rozmowę, która powiedziała mi już wszystko i poruszała mnie do głębi.
— Mój kochany René, nic mogę doprawdy przyść do siebie ze zdumienia. Na szczęście wszystko to dzieje się w twojej wyobraźni, powtarzam to panu raz jeszcze... Rzeczywistemi są tylko plotki towarzystwa tutejszego i te muszą ustać... Dla mnie wynikają z tej rozmowy dwie rzeczy: pierwsza, że pan postąpiłeś jak prawdziwy dżentelmen, nie chcąc dawać powodu nowego do plotek, za co pana bardzo szanuję... Druga, że odtąd będę ostrożniejszy w stosunkach z panną Duvernay.
Montchal niecierpliwie potrząsnął głową. Ten chłopak, taki lekkomyślny, taki gminny w obejściu i mowie, miał w tej chwili prawdziwie szlachetny