Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nagle i cala krew nabiegła jej do twarzy. Gdybyś ją pan był widział rumieniącą się w ten sposób, nie powiedziałbyś, żeś jej nie rozkochał...
I mówił dalej, wyrzucając istotnie z serca falę wezbranej goryczy, a w miarę jak wyliczał objawy, które spostrzegał, sceny, które jątrzyły jego zazdrość, każdy wyraz budził w mej duszy obrazy przekształcające się nagle na tyleż dowodów niezbitych; a ja zaledwie je zauważyłem pijany, od przybycia tutaj, hypnotyzmem wspomnień. Stanęła mi przed oczyma Ewelina roześmiana, taka, jaką widziałem pierwszego wieczora, i Ewelina inna, ta, z którą przechadzałem się, choćby onegdaj: zamyślona, z głębokiem spojrzeniem błękitnych oczu, z zadumą, osiadłą w zagięciu ust. Czy podobna, żebym ja był przyczyną tej przemiany nieświadomego dziecka na kobietę? Przypomniałem sobie, że w istocie niejednokrotnie, spóźniwszy się na niektóre z tych pół-schadzek, jakie wyznaczają sobie ciągle ludzie widujący się prawie codziennie, zastawałem Ewelinę zdenerwowaną.
W ubiegłym tygodniu naprzykład, umówiliśmy się z jej ciotką, że zwiedzimy razem ruiny rzymskie Pomponiany, u wejścia do lasów Costebelle, nad brzegiem morza. Zegarek mój spóźniał się, nie zdążyłem tedy już wstąpić po panie do willi „des Cystes”, poszedłem prosto do ruin. Ewelina, widząc mnie wychodzącego nagle z parowu, przeraziła się tak silnie, że mnie to uderzyło. Jakkolwiek nie mam najmniejszego powołania do rzemiosła cicerona, nie wiem dlaczego, zwiedzając owe ruiny, zacząłem opowiadać