Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

napozór, jak moje listy; jak przeczucie, które mieliśmy, nie znając się wzajemnie, ja o niej, a ona o mnie — wolę taką rozumną, która z miłości naszej uczyniła owo arcydzieło podzielanego wzruszenia, o jakiem Antonina marzyła; a to dlatego, że ona miała energię obstawania przy tej woli, ja zaś uległość słuchania jej. Antonina mówiła:
— „Gdy się ludzie kochają, to muszą żyć razem całkowicie, albo wcale nie... Przyrzeknij mi, że nigdy nie usiłujesz nic zmienić z tego co jest, że nie zechcesz przyjść do mnie, włączyć się do mego drugiego życia. Byłoby to zgubą dla naszego szczęścia. Nie zabieram nic córce mojej, kochając ciebie, nie zabieram nic tobie, kochając ją, bo skoro się nie znacie, nie możecie być zazdrośni, ani ona o ciebie, ani ty o nią... Jestem taka wolna! Wezwij mnie, przybędę zawsze. Gdy już nie zechcesz, nie wezwiesz mnie. Chcę, ażebyś przychodził i odchodził, ażeby nasza droga tajemnica szła za tobą i ażeby nie stanowiła dla ciebie obowiązku, ażeby ci nie była natrętną, tylko samą słodyczą i uniesieniem. Niechaj będzie niby pałacem czarodziejskim, który masz gdzieś w ukryciu i który wznosi się, lub znika, stosownie do twojej woli... To mój jedyny odwet na tej, która cię posiądzie na zawsze... chcę być dla ciebie czemś, czem nikt nigdy nie będzie mógł zostać...”
Mówiła w ten sens, a ja przyrzekałem, przysięgałem, że uszanuję jej wolę. Podczas tych trzynastu miesięcy nie spotkałem się z nią ani razu w towarzystwie. Nie byłem u niej ani razu. Naturalnem