Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieczoru wyznał on jej swe uczucia w altanie otoczonej rozkwitającemi bzami, do której dolatywał zdala niewyraźny odgłos rozmowy pani Offarel z Emilią. Gdy owrócił wtedy na ulicę Coëtlogon trawiony tą gorączką nadziei, która człowiekowi łzy z oczu wyciska, wstrząsając do głębi całą jego istotą zmusza go do wyjawienia najskrytszych myśli i uczuć. Nie mogąc zasnąć, siedział do późnej nocy, zatopiony w marzeniach i nagle — jakby dla przeciwstawienia niewinnej Rozalii — przypomniał sobie pierwszą i jedyną swą kochankę Elizę z dzielnicy studenckiej. Ujrzał ją po raz pierwszy w piwiarni, do której zaprowadzili go dwaj koledzy, jedyni z jakimi bliższe utrzymał stosunki. Dziewczyna przystojna, pomimo zwiędniętej cery, podmalowanych oczu i uróżowanych policzków, podobała się młodemu człowiekowi, który został jej kochankiem, chociaż cały jej sposób bycia: głos, ruchy a nawet myśli i oznaki uczucia. raziły niemile wrodzone mu poczucie artystycznej harmonii.
Przelotny ten stosunek trwał zaledwie pół roku, zostawiając młodemu człowiekowi pełne smutku i goryczy wspomnienie. Należąc do ludzi, których zadowolenie żądz zmysłowych prowadzić zwykło do uczucia, bezwiednie przywiązał się do Elizy; nieraz