Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/527

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

którego błękitny dymek unosił się w powietrzu, zastanawiał się nad dziwnemi prawami rządzącemi miłością. Przypatrywał się powozom toczącym się szybko po ulicy i tłumom przechodniów, kroczących zwolna po cienistych alejach ogrodu. Dziwił się sam uczuciu bezwzględnego zadowolenia, jakiego od dni kilku doznawał. Piekąca zazdrość, w zupełności uzasadnione oburzenie, przeświadczenie o własnem upodleniu — wszystkie te bolesne uczucia znikły bez śladu, bo Koletta uczyniła zadość jego żądaniu i przestała przyjmować u siebie Alinę i pana Salvaney. Wiedział dobrze, że zadowolenie to długo trwać nie będzie, ale obecność tej kobiety była dla niego takiem nieszczęściem, że wobec niej nie zapominał obaw o przyszłość, oraz żalu i urazy za przeszłość.
Powoli i spokojnie palił cygaro, odwracając się od czasu do czasu, aby przez otwarte drzwi zobaczyć Kolettę, która w głębi pokoju kołysała się w fotelu na biegunach. Aktorka miała na sobie suknię z chińskiej materyi, różową, haftowaną w duże złote kwiaty. Z pod sukni wyglądały drobne jej nóżki w jedwabnych, różowych, jak suknia pończoszkach i w tureckich, złotem haftowanych pantofelkach. Pokój — ten sam, w którym niegdyś odbyła się pamiętna scena z li-