Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nędznik! — z oburzeniem zawołał młody człowiek i jakby dla ulżenia sobie, dodał. — Dowiedział się o naszym stosunku... Nie mówiłem mu nic, ale domyślił się wszystkiego, widząc jak byłem zmieszany i zakłopotany, wspominając o tobie... Nikt mnie nie zna lepiej od niego!... Domyślił się i rozpowiedział swej kochance, że my się kochamy, że... Nie, nie jestem w stanie powtórzyć ci wszystkiego.
— Powtórz, powtórz najdroższy! — nalegała Zuzanna.
Twarz jej miała w tej chwili wyraz dumy i pełen rezygnacyi, jak ofiara idąca odważnie na plac stracenia, Po krótkiem milczeniu, dodała:
— Czy powiedziano ci, że jesteś nie pierwszym moim kochankiem?
— Ach! gdyby to tylko! — z westchnieniem odparł Ireneusz.
— Cóż więc takiego, o Boże? — przerwała. — Zresztą nie dbam o to, co ludzie mówią o mnie, ale boli mnie bardzo, że ty, Ireneuszu, możesz wierzyć tym baśniom!... Proszę powiedz mi jednak wszystko!... lżej ci będzie na sercu. Czy i tego nawet nie mam prawa wymagać?
— A więc dobrze! — zawołał Ireneusz i rumieniąc się tak, jakby on był winowajcą, zaczął bełkotać, jąkając się: — Kiaudyusz po-