Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/406

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dlaczego nie chcesz powiedzieć otwarcie, co jest przyczyną twego zmartwienia?
Ach! gdyby była powiedziała te słowa na wstępie rozmowy, Ireneusz nie byłby w stanie zamilczeć prawdy; ze łzami w oczach wyznałby wszystko, czego się dowiedział od aktorki. Ale teraz już niestety! przestał boleć nad niegodnem posądzeniem, rzuconem przez Klaudyusza. Jak ostrze sztyletu utkwiło w jego sercu bolesne przeświadczenie, że ubóstwianą swą madonnę schwytał na gorącym uczynku kłamstwa.
Tak, Zuzanna skłamała przed nim... nie mógł już wątpić o tem. Skłamała raz, twierdząc, że była tylko sama z mężem w teatrze; skłamała drugi raz, twierdząc, że nudziła się śmiertelnie przez cały wieczór... A jednak wobec pytania, świadczącego o tak żywem współczuciu dla jego zmartwienia, Ireneuszowi zabrakło siły do spokojnego wypowiedzenia tych dwóch oskarżeń; zmieszany, jak winowajca, powtórzył raz jeszcze niezręczną wymijającą odpowiedź. Zuzanna rzuciła na niego tak badawcze spojrzenie, że spuścił oczy ku ziemi... Konieczność rozłączenia się za chwilę, zmusiła Zuzannę do zaniechania dalszego badania. Szepnęła tylko z westchnieniem: