Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszelkiego prawdopodobieństwa kochanka, nie zaś kochanek, płacić będzie cenę komornego i wyrzucała sobie, że zażądała tylko pięćset franków miesięcznie, oraz skromnej dopłaty za usługę.
Nieodżałowana to szkoda! przecież ją samą mieszkanie kosztowało tysiąc czterysta franków rocznie a zasługi służącej „do w szystkiego“ wynosiły czterdzieści pięć flanków! Ale mniejsza o to, potrafi powetować sobie tę stratę na różnych drobiazgach: na zapłacie za drzewo, za pranie lub za śniadanie, gdyby młody człowiek zgodził się na jej propozycyę stołowania go, ilekroć przyjedzie do miasta.
— To doskonała kobieta, bardzo grzeczna i uprzedzająca — oświadczył Ireneusz Zuzannie, gdy ta pytała go o panią Raulet.
I w gruncie rzeczy, ufność poety nie była pozbawioną słuszności. I cóżby zyskał na tem, gdyby z pesymizmem Klaudyusza analizował charakter tej kobiety? Nic więcej prócz przewidywania tysiącznych niebezpieczeństw wyzysku, urojonych zresztą, bo Malwina, pomimo swego faktorstwa, przekupstwa i chytrości, posiadała naturę prawdziwej mieszczki, chciała być otoczoną powszechnym szacunkiem i miała zamiar, zrobiwszy majątek, powrócić do swego rodzinnego miasta i wieść tam życie pobożne i cnotliwe.