Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/333

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

konywały Ireneusza, w jak ciężkiej niewoli wlokło się życie jego biednego anioła.
— Biedny, nieszczęśliwy mój aniele! — zawołał z rozpaczą, gdy Zuzanna, ubolewając nad despotyzmem swego męża, przyrównywała siebie do zwierzęcia otoczonego przez myśliwych — dla czegóż życie twoje jest jednem pasmem cierpienia?...
Zamiast odpowiedzi, Zuzanna znów utkwiła w suficie cudne swe oczy z tak świetnie udanem wzruszeniem, że gdy nawet po latach wielu, nawet przeświadczywszy się o wiarołomstwie kochanki, mężczyzna, przypominając sobie jej wzruszenie, powiada w duchu:
— Ach! wtedy przynajmniej była szczerą!
Zresztą nawet bez tej znakomicie odegranej komedyi, Ireneusz przystałby z radością na projekt zrodzony w głowie młodej uczennicy barona Desforges. Nie będąc w stanie oprzeć się szalonemu uczuciu, byłby równie chętnie przyjął wszelki inny układ. Ale plan, naszkicowany przez Zuzannę, miał tę niezaprzeczoną wyższość nad innemi, że odpowiedział w zupełności usposobieniu młodego poety. Oryginalność tego stosunku zachwycała zapalonego mołośnika romansów, który cieszył się zawczasu myślą, że życie jego będzie odtąd osłonięte tajemniczością. Pozowanie młodej kobiety na muzę, stojącą na