Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podobny w niczem do tych złotych młodzieńców, którzy z przesadnym częstokroć cynizmem, oddają się zmysłowym rozkoszom, stawiać jej będzie trudności na każdym kroku.
Naiwność ta podobała się, lecz zarazem przejmowała ją obawą. Liczyła wprawdzie na rozbudzenie w nim żądz zmysłowych, pewna, że te skuteczniej doprowadzą do celu, niż najbardziej wyuzdane zepsucie. Trzeba było tylko rozbudzić jego żądze niby od niechcenia, nie zdradzając w niczem swego pożądania.
W pierwszej chwili, zmieszana wzrokiem młodego poety, zawahała się nieco, ale potem uczucie przemogło, zapomniawszy o swych planach o roli jaką odegrać miała, zarzuciła mu ręce na szyję i opierając głowę na jego ramieniu, szeptała stłumionym głosem:
— Ach! nie mogłam się oprzeć smutnym przypuszczeniom. Przelękłam się pańskiego listu i przybiegłam tutaj. Walczyłam strasznie z sobą, aż w końcu siły mnie opuściły. Boże! mój Boże! Co pan pomyślisz o mnie?
Ireneusz przytulił do serca drżącą kobietę. Pochylił się nieco i namiętnemi pocałunkami okrywał jej oczy — które tak smutnie wyglądały z powozu przed kilku dniami, policzki — których świeży rumieniec zachwycił go od pierwszej chwili poznania — i usta,