Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/320

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kobiety, która stała przed nim w skromnej, ciemno popielatej sukni.
Doznawał on w tej chwili wzruszenia, którego słowami odmalować niepodobna a które ogarniać nas zwykło, ilekroć dzięki nieprzewidzianym wypadkom rozpaczliwy smutek zamienia się nagle w radość bezgraniczną.
W chwilach podobnych tyle myśli ciśnie się do głowy, tyle różnorodnych uczuć miota sercem, że człowiek odurzony nadmiarem szczęścia, traci zdolność myślenia, nogi uginają się pod nim a ręce drżą nerwowo... Ireneusz oparł się o ścianę, nie spuszczając oczu z twarzy kobiety, którą przed tak niedawnym czasem uważał za straconą dla siebie na wieki. Wzruszenie jego spotęgowało się jeszcze, gdy zauważył, że i Zuzanna drżała także — a tym razem wzruszenie jej nie było udanem. Prócz namiętnego uczucia, które istotnie zapłonęło ku młodemu poecie, dręczyła ją teraz obawa, co on o jej postępowaniu pomyśleć może. Wchodziła do tego pokoju — w którym, pewną była, noga żadnej kobiety nie postała dotąd — z postanowieniem oddania się kochankowi, postanowieniem o tyle stanowczem o ile zależnym było od jej woli, bo w położeniu podobnem ostateczny wynik zależy zawsze od postępowania mężczyzny.
Zuzanna wiedziała dobrze, że Ireneusz, nie