Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/246

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

głos kochanki barona, tak świadomej stosunków życiowych, jak najwytworniejszy dyplomata — z pewnością od godziny już czeka na mnie na górze.
Pytając o drogę jednego z woźnych, mimowoli rozglądała się badawczo na około siebie Sprawdziło się to, co jej kokierya przewidywała: zaledwie weszła w drzwi galeryi Apollona, ujrzała Ireneusza, który oparty o poręcz przyglądał się pięknemu obrazowi, pędzla Veronesa, przedstawiającem u Magdalenę, umywającą nogi Chrystusa. Biedny chłopak uważał za niezbędne włożyć swój strój odświętny, idąc na spotkanie kobiety, która dla niego była madonną a zarazem damą z wielkiego świata — bożyszczem, do którego tak często zwracają się myśli i marzenia młodzieńców ze sfery mieszczańskiej. Pomimo chłodnego ranka, był bez paltota w obcisłym tużurku. Paltot posiadał jeden tylko i to przeszłoroczny, robiony nie u tego krawca, którego polecił mu Larcher. W nowym cylindrze i świeżych rękawiczkach wyglądał jak obrazek wycięty z dziennika mód, co stanowiło nader komiczną sprzeczność z wyrazem rozmarzenia, malującym się na jego twarzy. Ale gdyby nawet stokroć śmieszniej wyglądał, w oczach Zuzanny śmieszność ta byłaby tylko dodała nowego uroku młodemu poecie. Takiemi bywają zwykle rozkochane kobiety. Zuzanna odgadła odrazu,