Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

neusza, gdy szedł na schadzkę naznaczoną przez panią Moraines.
Zuzanna również oczekiwała go z gorączkowym niepokojem, który ją samą przejmował zdziwieniem. Na chwilę nie mogła zapomnieć o młodym poecie: na ulicy, w teatrze, wszędzie szukała go wzrokiem. Kto wie, może spotkawszy wśród tłumu oczy jego, utkwione w jej twarzy z wyrazem niemego uwielbienia, które w rzeczywistości jest równie występnem, jak otwarte wyznanie miłości, pomyślałby w duchu:
— Jakiż on nieostrożny!
Ale nie spotkała go nigdzie a to wzbudziło w jej sercu niepokój, podsycający przelotne uczucie.
Zresztą tem niecierpliwiej oczekiwała przybycia Ireneusza, że widziała konieczność uczynienia stanowczego kroku. Dwa razy już bez wiedzy męża przyjęła u siebie młodego poetę a obawa mogących powstać plotek nakazywała położyć temu tamę. Przed dwoma dniami Paweł, który zresztą niczego się nie domyślał, powiedział jej przy obiedzie.
— Rozmawiałem z baronem o panu Ireneuszu Vincy... Ów młody poeta nie wywarł na nim sympatycznego wrażenia. Stanowczo trzeba unikać bliższej znajomości z autora-