Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wygodnie a nawet wykwintnie. Nieraz słysząc przyjaciół ubolewających, że życie w Paryżu staje się coraz kosztowniejszem, z przedziwną łatwowiernością powtarzał:
— Gdybyście mieli taką gospodynię jak ja!... Zuzanna ma pannę służącą, która jej szyje w domu najkosztowniejsze tualety!... Nikt nie potrafi kupować tak tanio, jak moja żona...
Zuzanna wyrzucała mu nieraz, że podobne pochwały okrywają ją śmiesznością, ale zakochany małżonek nie był w stanie zamilczeć o tem, co uważał za najwyższą jej zasługę... Teraz, gdy po wyjściu barona, zostali sami, przyciągnął ją serdecznie do siebie i zawołał z zapałem:
— Jakież to szczęście dla mnie, gdy mogę choć chwilę przebyć z tobą sam na sam! Pocałuj mnie, najdroższa.
Zuzanną podała mu do pocałowania oczy swe i usta — podobnie jak baronowi przed chwilą.
— Doprawdy, ilekroć dowiem się o nowym dowodzie niewierności kobiecej — mówił dalej — drżę z przerażenia a potem serce mi się raduje, gdy pomyślę, że mam taką dobrą i przywiązaną żonkę.. Ach! gdybyś ty wiedziała, jak ja cię ubóstwiam!...
— A jednak masz prawo mnie wyłajać — przerwała Zuzanna, usiłując wyrwać się z je-