Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zostań u nas na obiad, Fryderyku — zapraszał Moraines.
— Nie mogę — odrzekł Desforges — ale zobaczymy się dziś w teatrze. Pani Moraines była łaskawą zachować mi miejsce...
— W twojej loży — dorzucił Paweł, nie domyślając się jak trafnem było jego dopuszczenie.
Baron, który niegdyś dla żony abonował stale lożę, zachował dotąd ten zwyczaj i co tydzień odstępował ją najserdeczniejszemu przyjacielowi, nie upominając atoli się nigdy o zwrot pieniędzy.
Pan Moraines nie domyślał się zgoła tej kombinacyi, podobnie jak nie domyślał się, że niepodobieństwem było utrzymanie domu na takiej stopie, mając pięćdziesiąt tysięcy franków rocznego dochodu. Połowę tego budżetu stanowił procent od kapitału, pozostałego po panu Bois-Dauphin, który nie wiele zaoszczędzić zdołał, w przeciągu piętnastu lat swej ministerskiej działalności; drugą połowę wnosił pan Moraines z pensyi, jaką pobierał, otrzymawazy, dzięki staraniom barona Desforges, posadę sekretarza w jednem z towarzystw ubezpieczeń. Pomimo gróźb Zuzanny, pan Moraines przy każdej sposobności unosił się nad administracyjnemi zdolnościami swej żony, która pomimo tak szczupłych dochodów, umiała urządzić dom