Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pozwolisz, że jutro o czwartej przyjdę do ciebie, aby ci raz jeszcze podziękować — odparła młoda kobieta, mimowoli spuszczając oczy ku ziemi...
Ireneusz wyszedł tak upojony pięknością tej kobiety, że gdyby teraz dojrzał zdala jej twarz, nie słysząc treści rozmowy, zachwyciłby się niezawodnie raz jeszcze dziewiczą jej wstydliwością.
Ale baronowi zachowanie się Zuzanny przywiodło widocznie na pamięć mniej idealne wspomnienia, bo oczy jego zapłonęły ogniem namiętności, gorący rumieniec pożądania oblał policzki, których cera zdradzała zbyt wielkie zamiłowanie wykwintnego jadła. Pokręcił wąsa i stłumionym głosem, dźwięk którego raz jeszcze przekonał Zuzannę, jak wszechpotężnie owładła zmysłami tego podstarzałego rozpustnika — odparł zmieniając temat rozmowy:
— Kogo będziesz miała w loży dziś wieczór?
— Panią Ethorel samą, bez męża.
— A z panów?
— Mojego męża przedewszystkiem... No i pana Cruce naturalnie.
— Do dyabła, ten stosunek kosztował go już olbrzymie sumy! — zawołał Desforges. — Niedalej jak wczoraj, ofiarował jej zegar ścienny, w stylu Ludwika XIV i za tę drob-