Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przestańcie groźną trzciną jelenia doganiać,
Przestańcie zdradną wędkę ponętą zasłaniać!
Tępcie szkodników, zgoda, ale nie dla strawy,
I spożywajcie tylko łagodne potrawy!


LV. Hippolit i Egerja.

Gdy lat i rządów Numa dokonał zgrzybiały,
Lud, senat i matrony zgasłego płakały.
Bo opuściwszy miasto i żyjąc w gęstwinie,
Wdowa się w arycyjskiej ukryła dolinie
I żalem przerywała Dyany obchody.
Pocieszały ją nimfy tych gajów i wody
I tezejski bohater[1], tknięty łzami wdowy,
Z dobrego serca temi odzywa się słowy:
»Nie tylko twój, Egerjo, los jest opłakany.
Widząc drugich nieszczęście lżej zniesiesz twe rany.
Oby nie moje smutki boleść twoją srogą
Nieco ukoić mogły! Lecz i moje mogą.
Wszak słyszałaś, jak ojciec Hippolita płochy
Skazał na śmierć, zwiedziony podstępem macochy.
Zdumiejesz się niemało, nie uwierzysz przytem,
A przecie prawda szczera: jam tym Hippolitem.
Gdy bowiem Pasyfai córka[2] nadaremnie
Nieprzystojnych postępków żądała ode mnie,
Czy gniewna za odmowę, czy bojąc się zdrady,
Mnie przed ojcem o własne obwinia szkarady.
Wygania ojciec z miasta niewinnego syna
I okropnemi słowy, jak wroga, przeklina.

  1. Hippolit, syn Tezeusza.
  2. Fedra, żona Tezeusza, macocha Hippolita.