Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I prętem odwróconym uderza nas w głowę,
Słowami od rzeczonych przemawia sprzecznemi,
Jej słowa czarownicze podnoszą nas z ziemi:
Opada z nas szczecina, znikają kopyta.
Wraca z barkami ramię i ręka odkryta.
Ściskamy płaczącego wodza, płacząc sami
I przemawiamy naprzód wdzięczności słowami«.


L. Pikus i Kanenta.

»Rok cały w kraju Cyrcy minął nam przyjemniej;
Wielem cudów tam widział i słyszałem nie mniej.
Ze czterech sług, czarami zajętych zwyczajnie,
Jedna mi to zdarzenie powierzyła tajnie:
Gdy się raz Uliks z Cyrką bawi przy puharze,
Ona mi biały posąg z marmuru pokaże;
Obwieszony wieńcami, piękny jak bogowie,
Młodzian stał na ołtarzu z dzięciołem na głowie.
A kiedym sługę spytał, jak się młodzian zowie,
Czemu czczony i czemu ma ptaka na głowie:
«Słuchaj — rzekła — jak możną jest nasza królowa,
Makareju, i bacznie zważaj na me słowa.
Pikus, plemię Saturna, król, w Auzonji władał;
Liczne stada rumaków wojennych posiadał.
Miał postać, jaką widzisz, a choć jest nadobny
W posągu, posąg trochę tylko był podobny.
Była równa urodzie i dusza młodzieńca;
Jeszcze czwartego w Elis nie mógł widzieć wieńca[1]
Kiedy się w nim latyńskie kochały Dryady,
Kochały go rzek licznych i jezior Najady:

  1. T. j. jeszcze nie dożył czwartej olimpiady (20-u lat).