Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jaki złączone z drugiem użytek dać zdoła,
I waży rozdzielone i zawija zioła.
Zaledwie nas przybyłych powita bogini,
Twarz rozchmurza i zadość prośbom naszym czyni.
Natychmiast do napoju z jęczmiennego słodu
Dodaje sera, wina i starego miodu
I soki, co słodkością tęgość płynu sycą;
Sama puhar zdradziecką podała prawicą.
Ledwie, wyschli z pragnienia, spełniliśmy czasze
I bogini swą różdżką tknęła głowy nasze,
— Wstyd mówić, co opowiem — mowa nam ustała
I szorstka szczeć zaczęła wyrastać nam z ciała;
Zamiast słów kwiczem tylko, twarz ku ziemi kryjem
I usta nam się długim zakończają ryjem;
Szyja nabrzmiała sadłem, czem puhar trzymałem,
Tem ja odtąd po ziemi ślady nakreślałem.
Mało tego: jeszcze mię czarodziejska dziewa
Razem z towarzyszami zagnała do chlewa.
Jednego Eurylocha nie zmieniły czary,
Bo on jeden od siebie odepchnął puhary.
Gdyby nie on, musiałbym dotąd kwiczeć w trzodzie,
Boby Uliks, nie wiedząc, nie pomógł w przygodzie.
Dawca miru, Merkury dał mu kwiat od siebie,
Biały z czarnym korzeniem, moli zwany w niebie.
Nim bezpieczny i ufny w niebiana przestrogi,
Śmiało mądry Ulikses wstąpił w Cyrcy progi;
Zdradziecki puhar z różdżką odrzuciwszy razem,
Czarodziejkę dobytym przestraszył żelazem.
Stąd zgoda, stąd ślub poszedł; w posagu od żony
Zwrot jego towarzyszy był mu przyrzeczony.
Cyrce na nas z ziół lepszych leje soki zdrowe