Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/210

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    On skory jest przez miłość, ona z trwogi skorą.
    W tem wąż, ukryty w trawie, pierzchającej nogę
    Żądłem rani i jadem zaraża niebogę;
    Z życiem i bieg jej ustał. Esak konającą
    Objął: »Biada mi, biada — woła mową drżącą —
    Chciałem, lecz nie tak srogą cieszyć się wygraną.
    Dwóch nas ciebie zgubiło: ja biegiem, wąż raną.
    Moja zbrodnia jest większa, w krwi ją własnej zmazę:
    Na pociechę twej śmierci, śmiercią się ukarzę«.
    Rzekł i rzucił się w morze z wystającej skały.
    Ale Tetys przez litość zanurzyć się w wały
    Nie pozwala i skrzydła płynącemu daje
    I upragnionej śmierci przeszkodą się staje.
    Esak, żyć przymuszony, gniewem się obrusza
    I dręczy się w więzieniu chciwa wyniść dusza.
    Wzlata na nowych skrzydłach i w wód morskich łonie
    Zanurza się, lecz próżno, bo w nich nie utonie.
    Zgonu jednak próbuje. Już wysechł z miłości,
    Przez wychudłe golenie ostre widać kości;
    Głowa jego wystaje, szyja się przedłuża
    I z tego ma nazwisko, że się w wodach nurza.


    XLV. Grecy w Aulidzie.

    Wtem, nie wiedząc, iż Esak żył w nurka postaci,
    Płacze go Pryam ojciec; Hektor w gronie braci
    Grób mu wznosi, co próżno zewłok czekać będzie.
    Sam Parys, na żałobnym nie będąc obrzędzie,
    Wracał z porwaną żoną, długą niosąc wojnę.
    Na tysiącu okrętach płyną Greki zbrojne,
    Przysięgą zemsty w związek zjednoczone ścisły;