Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nieraz patrzę na szczątki rozbitych okrętów,
Nieraz czytam napisy, choć na próżnym grobie[1].
Ach, nie ufaj nadziei. Nie pomoże tobie,
Że Eola masz teściem. On z woli Jowisza
I morze uspokaja i wiatry ucisza;
Lecz te, raz wypuszczone, gdy rozedmą wały,
Wszystko rwą w nagłym pędzie, pustoszą świat cały,
Wstrząsają nawet bogów nieśmiertelnych domy
I borykając się z sobą, zapalają gromy.
Poznałam je u ojca, jeszcze będąc mała;
Tem więcej się ich lękam, żem ich moc widziała.
Gdy cię zmiękczyć nie mogą me łzy i zaklęcia,
Gdy już zgubnego nie chcesz zmienić przedsięwzięcia,
Przynajmniej, luby mężu, nie zostawiaj żony.
Znosząc trudy, na które będziesz wystawiony,
I pewna, że lub z tobą żyć będę lub zginę,
Powiedz, jakążbym miała bojaźni przyczynę?«
Żal wiernej Alcyony serce męża wzrusza,
Równą ku niej miłością pała jego dusza.
Lecz Ceiks ani nie chce zaniechać podróży,
Ani żonę brać w drogę, co nieszczęście wróży.
Chciał balsamem pociechy ulżyć jej boleści,
Ale już się nadzieja w jej sercu nie mieści;
Ta ledwie obietnica jej duszę posila:
»Przykra nam kochającym oddalenia chwila;
Więc przysięgam, jeżeli los chęci me spełni,
Wprzód się wrócić, nim księżyc dwakroć ujrzysz wpełni«.

  1. Nieraz stawiano zmarłym grobowce, nie kryjące w sobie zwłok z powodu, że ich nie można było odszukać (cenotaphium).