Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przysypawszy nowinę garścią ziemi świeżej,
Czemprędzej i po cichu z owej łąki bieży.
Ledwie się w nowej ziemia odżywiła wiośnie,
Gęstych trzcin spora kupa w owym dołku rośnie
I zdradza swego siewcę, bo gdy je wiatr ruszy,
Zaraz szeleszczą: »Midas dostał ośle uszy«.


XLIII. Ceiks i Alcyone.

Przelicznemi cudami i brata[1] przemianą
Gdy już Ceiks nieszczęsną duszę miał stroskaną,
Wierząc w pociechy ludzkie i święte wyrocznie,
Do świątyni, do Klaros, chce płynąć niezwłocznie.
Nie może iść do Delfów, bo zdradne zasadzki
Knuł na gościńcu do nich Forbas świętokradzki.
Pierwej się jednak zwierza wiernej Alcyonie.
Na tę wiadomość serce zadrżało jej w łonie,
Twarz zbladła, łzy zrosiły jej lica różowe;
Chciała mówić, łzy długo tamowały mowę.
Wreszcie rzekła te słowa wśród westchnień i trwogi:
»Cóżem ci przewiniła, powiedz, mężu drogi!
Ach, gdzież jest twoja dawna troskliwość o żonę?
Już spokojnie odjeżdżać możesz Alcyonę?
Już chętnie na daleką wybierasz się drogę?
Bardziej ci nieobecna podobać się mogę?
Gdybyś przynajmniej podróż na lądzie odbywał,
W smutku tylko, nie w trwodze czasby mi upływał.
Lecz drżę na widok morza bezdennych odmętów.

  1. Brat Ceiksa, Dedalion, rozpaczający po stracie córki Chiony, został przez Apollina zamieniony w jastrzębia.