Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To pytanie w Cefalu jątrzy ranę srogą,
Powód dostania tai, innych nie odmawia
Wyjaśnień i tak swoje skrytości wyjawia:
»I któżby kiedy myślał, o synu bogini,
Że mnie ten piękny pocisk nieszczęsnym uczyni?
Jam przez niego najdroższą małżonkę postradał.
Bodajbym tego daru nigdy nie posiadał!
O porwanej Orytji słyszeliście pewnie;
Prokrys była rodzoną siostrą tej królewnie,
Ktoby je razem widział, rzekłby bez wahania,
Że Prokrys była stokroć godniejszą porwania.
Miłość i wola ojca ślubnemi ogniwy
Złączyły mię z nią trwale i byłem szczęśliwy;
Może byłbym nim jeszcze, lecz nie chciały bogi.
Od ślubów naszych księżyc dwakroć zmienił rogi,
Gdym sieci na jelenia w samym stawiał zmierzchu;
A w tem Zorza z Hymetu kwiecistego wierzchu
Zeszła na ziemię z całą świeżości ozdobą
I zaraz, niechętnego, uwiozła mię z sobą.
Lecz mnie obraz Prokrydy stała miłość kryśli,
Prokrydę mam na ustach i Prokrydę w myśli.
Wspominam Zorzy świętość moich obowiązków,
Tkliwą miłość dla żony i szczęśliwość związków.
Wzruszyła się bogini i z gniewem tak rzecze:
»Poprzestań twoich żalów, niewdzięczny człowiecze!
Miej Prokrydę, lecz czytam z przyszłości tajnika,
Że będziesz chciał jej nie mieć«, — To wyrzekłszy, znika.
Wracając, wróżbę Zorzy z każdej zważam strony,
Lękam się, czym nie doznał niewierności żony.
Powody do zazdrości wiek i piękność daje,
Tłumią jednak nieufność skromne obyczaje.