Strona:PL Owidiusz - Przemiany.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Schodzą się, włosy wieńcząc laurowemi wianki,
Sypią wonie i święte ognie zapalają.
Wtem nadchodzi Niobe z liczną dworzan zgrają,
W złotolite ubrana tyryjskie bisiory,
I w gniewie jeszcze piękna, gdy z głową kędziory
Trzęsie, pokrywające kark nakształt zasłony.
Staje, dumny rzuciwszy wzrok na obie strony,
I zuchwale zawoła; »Ach, co za błąd srogi
Przekładać niewidome nad widome bogi!
Stawiać ołarz Latonie, gdym ja bez czci żadnej,
Ja, której ojcem Tantal, gość bogów biesiadny,
Ja Plejad siostrzenica, ja wnuka Tytana[1]
Któremu oś niebieska do dźwigania dana;
Mnie jak teść wielki Jowisz i jak dziad zaszczyca,
Mnie czczą ludy frygijskie, mnie Kadma stolica,
Mnie gród[2], wzniesion cudnemi mego męża tony,
I lud w nim zamieszkały składają pokłony.
Wszędzie w moich pałacach błyszczy skarbów mnóstwo,
A kto piękność mą widzi, przyznaje mi bóstwo.
Siedem cór, siedem synów — o, jakież słodycze! —
Wkrótce tyleż synowych i zięciów naliczę.
I wy śmiecie o powód mojej dumy badać?
Jeszcze śmiecie Latonę nade mnie przekładać?
Córkę jakiegoś Ceja, której ziemia cała
Ani kąta na połóg dozwolić nie chciała!
Sławnej waszej bogini ani morskie kraje

  1. »Tytan« — Atlas.
  2. Teby. Pod wpływem czarodziejskich tonów, które Amfion wydobywał z lutni, układały się kamienie same w warowne mury Teb.