Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mogły znaleźć nietylko pełzające ryby, lecz rzeczne ostrygi, czepiające się młodych pędów.
Boćki miały tu tyle pokarmu, że stałyby się, zapewne, straszliwie grube i ociężałe, gdyby nie to, że coś zmuszało je do codziennie uprawianego długiego lotu.
Coś przypominało im, że gorące lato skończy się niebawem i, że oczekuje je długa, uciążliwa i niebezpieczna podróż nad rozpaloną do białości pustynią i wielkiem, słonem morzem, gdzie dmą wichry i szaleją burze.
Wzbijały się więc wysoko i szybowały długo, zataczając koła nad dżunglą, wartką rzeką i małemi wioskami murzynów.
Widziały zabawne, okrągłe, do żółtych stożków podobne chatki, z gliny i trzcin ulepione.
Tłumy nagich mieszkańców uwijały się koło chałup i na polach.
Ludzie nie używali tu pługów, jak to widział Łobuz nad Bzurą, lecz ostremi motykami trzebili zarośla krzaków i palili je.
Czarni wieśniacy mieli malutkie pola, na których uprawiali manjok — po-