Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w oazach, gdzie podnoszą swe rozłożyste korony palmy, pielęgnowane przez Arabów.
Łobuz spędził noc na drzewie.
Wiedział, że tu nic mu nie grozi, więc spał, wsunąwszy głowę pod skrzydło.
Ciepły, łagodny wiaterek lekko poruszał szerokie liście palm.
Szemrała woda w kamiennem łożysku.
Cykały nietoperze, a gdzieś bardzo daleko zawodziły głodne szakale.
Bociek spał spokojnie i twardo.