Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spostrzegł orła, który dojrzał go i jął nad nim krążyć.
Drapieżny ptak nie ośmielał się jednak spaść na dużego bociana, a gdy ten podniósł głowę i groźnie szczęknął dziobem, zaczął się szybko oddalać.
W mglistem powietrzu szybowały już białe i szare mewy.
Krzyczały jękliwemi głosami, nawołując się i kłócąc o zdobycz.
Wreszcie rozwidniło się trochę.
Łobuz rozpuścił skrzydła i, zrobiwszy kilka skoków, wzniósł się nad łachą.
Leciał zygzakiem, szukając pomyślnych prądów w powietrzu.
Znalazł jeden, lecz nie skorzystał z niego.
Uważał, że leciałby zbyt nisko, a tymczasem nie wiedział, co ukrywa w sobie lazurowe, spokojne dziś morze.
Rozwaga i ostrożność nigdy nie zawadzą, szczególnie w dalekiej podróży!
Bociek podniósł się wyżej i wkońcu znalazł wiatr, dmący ku południowi.
Wzniósł się na znaczną wysokość i uspokoił się. Wyciągnął szyję, wystawił naprzód dziób i leciał na dobre.