Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie słyszałes ani słowa z tego, co mówiłam, Jim, — zawołała Sybilla, — a ja snuję przed tobą najpiękniejsze plany przyszłości. Odezwijże się.
— Co mam powiedzieć?
— O! że będziesz dobrym chłopcem i nie zapomnisz o nas, — odpowiedziała Sybilla, uśmiechając się do niego.
James wzruszył ramionami. — Raczej ty o mnie zapomnisz, niż ja o tobie, Sybillo.
Zarumieniła się. — Jak to rozumiesz, Jim? — zapytała.
— Słyszę, że masz nowego przyjaciela. Kto to jest Dlaczego nie opowiedziałaś mi o nim? On ma wobec ciebie złe zamiary.
— Dość, Jim! — zawołała Sybilla. — Nie wolno ci mówić nic przeciw niemu. Ja go kocham.
— Nie znasz nawet jego nazwiska, — odpowiedział chłopak. — Kto on jest? Mam prawo wiedzieć to.
— Nazywa się Uroczy Książę. Nie podoba ci się to imię? O! głupi chłopaku! nie zapominaj go nigdy. Gdybyś go ujrzał, uważałbyś go za najpiękniejszego człowieka na świecie. Spotkasz go kiedyś: gdy powrócisz z Australji. Polubisz go. Każdy go lubi, a ja go... kocham. Chciałabym, abyś mógł przyjść dziś do teatru. On będzie także, a ja będę grała Julję. O! jak ja będę grała! Wyobraź sobie, Jim, kochać i grać Julję. Kiedy on patrzy! Grać dla niego! Zdaje się, że przerażę całą publiczność, przerażę albo oczaruję. Kochać znaczy to wznosić się ponad siebie. Biedny, wstrętny mr. Isaacs mówić będzie ludziom przy kasie: „genjusz". Dotąd sławił mię jako dogmat, dzisiejszego wieczora uzna mię za objawienie. Czuję to. I to wszystko on, tylko on, mój Uro-