Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w ogromnym pałacu. Tak, czekają go wielkie rzeczy. Ale powinien być dzielnym, nigdy nie tracić odwagi, ani trwonić lekkomyślnie pieniędzy. Była przecież tylko o rok starsza od niego, ale o tyle lepiej znała życie! I musi pisać do niej każdą pocztą, a co wieczór modlić się, zanim się położy. Bóg jest tak dobry, będzie czuwał nad nim. Ona będzie się także modliła za niego, a on powróci po kilku latach bogaty i szczęśliwy.
Chłopak przysłuchiwał się z twarzą zachmurzoną i nie odpowiadał. Był prawie chory na myśl, że musi odjechać.
Ale nietylko to czyniło go ponurym i mrukliwym. Przy całym braku doświadczenia miał jednak silne poczucie niebezpieczeństwa w położeniu Sybilli. Ten młody dandys, umizgający się do niej, nie mógł mieć uczciwych zamiarów. Był gentlemanem, i Jim nienawidził go za to, nienawidził go dziwnym instynktem rasowym, którego nie umiał sobie wytłumaczyć, i który nim dlatego tem mocniej władał. Wiedział też, jak płytką i próżną była matka. I dlatego przewidywał groźne niebezpieczeństwo dla Sybilli i jej szczęścia. Dzieci początkowo kochają rodziców, gdy są starsze, osądzają ich; niekiedy wybaczają im.
Jego matka! Miał zamiar zapytać ją o coś o coś, co trawiło go podczas długich miesięcy milczenia. Przypadkowe zdanie, które zasłyszał w teatrze, stłumiony, drwiący śmiech, który dotarł do jego uszu, gdy czekał pewnego wieczora przy wejściu za kulisy, rozpętały w nim falę przeraźliwych myśli. Przypominał sobie, że było to dlań jak uderzenie biczem po twarzy. Brwi jego ściągnęły się w klinowatą brózdę, z bolesnym skurczem przygryzł dolną wargę.