Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czyni książętami. Uśmiecha się pan? Ach, gdy ją pan raz utraci, nie będzie się pan więcej uśmiechał... Ludzie powiadają wprawdzie, że piękność jest rzeczą powierzchowną. Możliwe. Ale myśl jest nią tem bardziej. Dla mnie piękność jest cudem nad cudy. Tylko płytkie umysły nie sądzą z wyglądu. Prawdziwa tajemnica świata leży w widzialnem, nie w niewidzialnem... Tak, mr. Gray, bogowie byli dla pana łaskawi. Ale co bogowie dają, odbierają rychło. Niewiele pan ma lat przed sobą, aby żyć prawdziwie doskonale i zupełnie. Gdy minie pańska młodość, zniknie i piękność, i przekona się pan nagle, że nie czekają już pana triumfy, albo będzie się pan musiał zadowolnić owemi miernemi zwycięstwami, które wspomnienie przeszłości uczyni bardziej gorzkiemi, niż porażki. Każdy znikający księżyc zbliża pana do czegoś straszliwego. Czas zazdrości panu i atakuje pańskie lilje i róże. Policzki pańskie zbledną i zapadną się, wzrok zmatowieje. Będzie pan cierpiał strasznie... Ach! niech pan wykorzysta swoją młodość, póki czas. Niech pan nie marnotrawi złota swoich dni, niech pan nie słucha nudziarzy, nie pomaga tym, którzy i tak są straceni, niech pan nie rzuca swego życia głupcom, mnogim, niskim. Wszystko to są chore cele, fałszywe ideały naszej epoki. Niech pan żyje! Niech pan żyje tem życiem pełnem cudów, które jest w panu! Niech się pan niczego nie wyrzeka. Niech pan szuka ciągle nowych wrażeń. Niczego niech się pan nie obawia... Nowy hedonizm — oto czego potrzeba naszemu stuleciu. Pan może być jego widzialnym symbolem. Przy swojej postaci może pan dokonać wszystkiego. Świat należy do pana na jedną wiosnę... W chwili, gdy pana spotkałem, ujrzałem, że nie wiedział pan nic o tem, kim pan właściwie jest,