Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

drżące, zbyt niespokojne są te palce, aby woskowi życia nadawać mogły niespożytość kruszcu i wygniatać go w kształty wiecznotrwałe.
Niema dla nich miejsca pomiędzy nasyconymi, ani pomiędzy świętymi tego świata, a poza światem jedynym losem ich godnym jest w towarzystwie Franceski i Paola miotać się z wolą wiatrów po kręgu Dantejskiego piekła.
Siły potrzeba! Wśród walk i pokus życia — powiadają — silnym być trzeba!
Lecz skąd brać siłę, gdy z wiary i miłości bić ona przestaje? Życie — to ciężkie brzemię, ludzkość — to nizina; tylko wiara podejmować może brzemiona i tylko miłość chroni przed wzgardą dla nizin. Skąd brać siłę, gdy usychają te górne ich krynice?
I jak rozróżnić siłę od słabości? Stonoga nie spala się w ogniu jak motyl, bo skrzydeł nie ma. Pociąg motyla do ognia to słabość, niosąca zgubę; lecz skrzydła to siła, która, nim spłonął, lśniącym dyamentem wzbiła go w słoneczne złoto.

............

Przed kilku dniami umarł tu nagle jeden z najlepszych ludzi, jakich kiedykolwiek znałam. Nie był to umysł świetny, ale było to serce złote i szczerze mi oddane. Nazywał się tout simplement: Zwirkiewicz. Myśli moich podzielać nie mógł, lecz wiele rzeczy razem ze mną kochał. Niegdyś dopomogłam mu zachować w ręku kawał ziemi, namiętnie kochany, i wykształcić dzieci; więc w poczciwych oczach, z pod powiek zmęczonych, jaśniały mu zawsze, gdy na mnie patrzał, dwa rzadkie, trudno nawet przypuścić, jak rzadkie uczucia: wdzięczność i tkliwość. Czasem, gdy bywałam smutna, dość mi było spojrzeć na te dobre, wdzięczne oczy, aby uczuć szczęście, że obroniłam je od łez rozpaczy. Czasem też gdy, wierząc we wszechwładzę serc na losy nasze, z głębokiem zaniepokojeniem myślałam o tem, jak lekką, lekką jest szala, na której są złożone, jechałam do niego, aby popatrzeć na człowieka z sercem czystem i prawem. Pojechałam i teraz.