Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lazłam odpowiedź: pozory zwodzą... Serca ludzkie są płoche... wszystko przemija... niczemu ufać nie można... Ale wtedy wspomnienia napastowały mię w snach i na jawie, nawet na świeżej mogile mamy... Przed nią, na wieki śpiącą, skarżyłam się: po coś mię tam zawiozła? Taki żal... wstyd... i pomimo wszystko — taka tęsknota! Czułam w sobie gorzkie nieszczęście i zerwałam się, aby od niego uciekać. Na skrzydłach leciałam do twej dobroci, do twego rozumu, do ciszy twego domu, pod to niebo, ku tej ziemi, które kochać tyś mię nauczyła... Wszystko, co twoje, wydawało mi się portem czy oazą, w której nakoniec ucichnie, pocieszy się serce...
Zmieniona, pobladła, z piętnem cierpienia na młodziutkiej twarzy, mówiła coraz ciszej, głosem, z coraz większą trudnością wychodzącym z piersi. Umilkła i była pomiędzy niemi — wśród mnóstwa kwiatów i pałających po krzakach gron purpurowych — długa chwila milczenia.
Potem na zamyślonych ustach Seweryny drgnęło pytanie.
— A teraz... czy serce pocieszyło się, umilkło?
Henryka nizko pochyliła głowę i przecząco nią wstrząsała. Nie mówiła nic, tylko przecząco wstrząsała głową, roztargnionymi palcami przebierając wśród kwiatów, którymi sama suknię towarzyszki osypała. Z oczu jej, otoczonych ciemnemi smugami cierpienia, na suknię i na kwiaty, jedna po drugiej, powoli, spadać poczęły łzy.
Nagle wyprostowała się i zawołała:
— Szarotka!
Wśród białowieskich geraniów, lnic, skabioz zobaczyła śnieżną gwiazdę alpejskiego kwiatu.
— Skąd masz ją, Sewerko? Skąd się tu wzięła? Dlaczego ją tu przyniosłaś? Ach, jak ich tam było wiele... wiele!...
Tam! Spadający od obłoków szumny wąż wodospadu, chłodna arkada z welonem rozsrzebrzonej sody, modra toń jeziora w wieńcu skalnych szczytów, jego postać, rysy, głos... pod niebem usianem ulewą sinych i fioletowych gwiazd, blada