Przejdź do zawartości

Strona:PL Orkan - Warta.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zasiadane, zajęli w większości ludzie, nie widzący w swym szczytnym zawodzie nic nadto krom zarobku. Wobec gościa, podług zważenia go ocznie, stosują pochlebstwo niskie albo cynizm.
Młody student, pierwszy raz wybierający się na wycieczkę w Tatry, umawia się z przewodnikiem i zapytuje, co ma kupić do jedzenia w drogę. Przewodnik na to:
— La siebie kupcie chleba, kiełbasy, piwa flaszkę — i co wam ta lubuje. A la mnie ta niewiele: litr konjaku, pół funta kawioru, bułek jakich parę — wystarcy.
Cynizm kpiący, obcy umysłowości dawniejszych górali, bardzo często spotyka się wśród dzisiejszego pokolenia. Wojna też poczyniła niemałe szczerby w duszach jak i ciałach. Egoizm, który tu się wyjątkowo krzewił, zdrapieżniał jeszcze bardziej.
Uogólniać jednak trudno. Jak w każdej społeczności, jest i tu gama dusz szeroka: pod moralnym względem jak i umysłowym, które nie w równi idą. Zawody czy zajęcia są też w tem napoły-mieście rozmaite.
W masie zakopian dadzą się wyznaczyć hotelarze i kupcy zbogaceni; właściciele will większych, prowadzący nieproduktywne gazdostwa po boku; gazdowie-majstrzy (budarze, stolarze i t. d.), którzy warsztatów ni gazdostw rozwinąć nie mogą; cała masa wreszcie drobnych gospodarzy, którzy z parcelek mizernych czy z domków, wynajmowanych latem, wyżywić się nie mogąc, dorabiają na życie zarobkiem, jaki się zdarzy, głównie fiakrowaniem.