Strona:PL Orkan - Warta.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czano ulice, wynikały naokół wille, jak grzyby w słotne lato, o imionach sentymentalno-pamiątkowych (Zochna, Lola, Dzitka) lub bohaterów narodowych (Jarema, Jurand, Kmicic i t. d.). Uświadomienie kotliny wzrastało. Dla podkreślenia łączności onej ze stolicą nazwano jedną z ulic Marszałkowską, inną zasię, dla łączności z państwem, Jagiellońską. Głowę też imitacji z Jagiełły zatknięto na wolnym słupie. Tedy, dla zadokumencenia ogólno-narodowego charakteru rosnącego miasta, pojawili się: Mangel, Kohan, Holländer i inni „tubylcy“, jako też ich sympatycy: Birtus, Krzyżak, Skibiński i t. d. Napływać jęli różni fachowi partacze, tworząc dla okrągłości stan rękodzielniczy. Rosły podgiewontowe Myślenice, ślebodnie, szybko, w oczach pokolenia. Górale też, potomkowie owych to dzikich pasterzy, jęli na wzór will widzianych stawiać po brzegach, urwiskach przewiewne domki stylowe. A wszystko to dla mitycznej osoby, dla gościa. Aliści zjawił się mąż dziki, o szeroko pojętym altruizmie i, aby udogodnić słabszym kuracjuszom wycieczki, założył na Krupówkach — nie jakieś płynne, ale murowane — z przystanią schronną Morskie Oko. Znaleźli się naśladowcy — murowanice piętrowe jęły się dźwigać. Duma krupowian rosła. Wille drewniane, jako wobec wieczności znikome, zaczęto mieć w pogardzie. Każdy też z gości, mający plac budowlany, przywoził swego architektę z Pińska, z Radomia, Stryja lub zgoła ze Lwowa i dawał genjuszowi jego wolne pole. Powstały więc ślebodne budowle, o nakryciu głów przeróżnem, to bokiem, to wskos ku sobie patrzące. Ambicje budowlane jęły się podnosić. Powstały spółki akcyjne, o rzucie amerykańskim, mające w planie za-