Strona:PL Orkan - Warta.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gosławiąca. — Skurczyły się potrwożone dusze chłopskie, zalękły serca.
A dopieroż nieszpory, z całą pompą ceremonjału przez kardynałów odprawiane, z okadzaniem podług hierarchicznych stopni... Albo oklaskiwanie w kościele, niby w koncertowej sali, śpiewających na chórze solistów... Włosi pompę i operę lubią.
Niejeden prosty człek zastanowił się w zranionem sercu. — Przybył tu oto z pielgrzymką, by się ku Bogu przybliżyć. A ponoć bliższym Go czuł we wsioskim drzewianym kościele — gdy ksiądz pleban-staruszek zaintonował drżąco: „Święty Boże!“, a kościół cały zagrzmiał za nim: „Święty a nieśmiertelny!“.
To też nie zdziwiłem się wcale, gdy, przy odjeździe pielgrzymki, zagadniony przeze mnie na dworcu jeden z grupy znajomych Podhalan: — Coście ze Rzymu wywieźli? — odrzekł, zciszając głos:
— Powiem wam, boście naski. Jakech tu przybył, toch na tę dziurkę pasek zapinał — pokazał — a teraz na tę...