Strona:PL Orkan - Miłość pasterska.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To po co-ześ mie wołała na siano? — rzekł w gniewie.
— Na sianie kazdy spać moze. Miejsca doś. I nikt nie broni... Ale widać juz, ześ miasto przesed... No ląz-ze, ląz — dodała pobłażliwie — nie smuć sie...
Ale Józuś ani myślał ostać. Porwał się w złości z posłania, poszedł po polanie aż na drugi koniec hali, tam długo siedział na pniaku i różne myśli przeżywał.
Skoro Józuś, późnym już czasem, wchodząc do koleby, skrzypnął drzwiami, Szymek stary podniósł kosmatą głowę z posłania i, rozespany, spytał:
— Jakoz ta ten miesiącek... wysed?