Strona:PL Orkan - Miłość pasterska.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ca, jak skrzydła. Najwyższem uczuciem serca, radością napełnionego, dziękował za łaskę Świtu...
Naraz wpadło w dolinę dalekie echo strzału. Widać brodacz polował.
Krzyk grozy wzniósł się z nad jeziora.. Wacław widział przed sobą w zamgleniu światła przerażone oczy dwóch rogaczów, które przestrach na moment znieruchomił — poczem zabrały się i, oglądając się na boki z trwogą, łukami pomknęły w tajgę. Jeszcze rogi ich wybłyskujące z drzewiny niższej widać było.

· · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Słońce już było wysoko, mgła się rozpyliła i wsiąkła w błękit, gdy Wacław opuścił dolinę.
Idąc z powrotem do chaty Jana, czuł z dziwnie tkliwą radością narodzone w piersi nowe życie. Jak perła — błyszczała na liściu przed oczyma serca jego łza, spadła z żalu za życiem z ciemnego oka umierającego kozła.