Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I z ciała ją wyzwolić
Służbą życia surową.

Za Chrystusowym śladem
Iść, serce krwawiąc w drodze,
I brać cierniowy dyadem
Na skroń strapioną srodze.

By w walce tytanicznej
Sięgnąć — po drugiej stronie —
Po owy kwiat mistyczny,
Co szczęściem wiecznem płonie...





SZLICHTADA WIEJSKA.




Parska czwórka siwków, kopytami bije
I na wiatr wyciąga swe łabędzie szyje,
Parska czwórka siwków, do drogi gotowa,
A na niebie gaśnie zorza purpurowa,

Na ganeczek dworu wyszła młoda para,
Wyszedł siwy dziaduś i babunia stara,
I do sanek wsiedli, z bata „pękł” woźnica,
Polecieli cwałem, jakby błyskawica!

Dworek, cały w szronie, już pozostał w dali
I kościołek z krzyżem, co się w słońcu pali,
Minęli cmentarzyk, kędy śpią spokojnie,
Ludzie pracowici po życiowej wojnie.

Kędy rzucić okiem, śnieg się srebrny bieli,
Słońce czerwień kładzie na puchów pościeli,