Strona:PL Or-Ot - Poezje.djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Oparte o wezgłowie
Śpią rude dwa puhacze,
Na boku w trupiej głowie
Ropucha bestya skacze.

Złą chucią gorejąca
Miota się dyabla kuma —
Pół-śpiąca, pół-marząca
O Janku Baśka duma.

Jakby do błotnej drugi
Spódnica podkasana,
Śnieżne i gibkie nogi
Odkrywa za kolana.

Wyziera łuno całe
Z rozwartej jej koszuli:
Niby dwie róże białe
Do piersi pierś się tuli.

W nieładzie włosów fala,
W płomieniach cudne lico,
Wspomnieniem krew zapala
Schadzka pod szubienicą,

Do teraz widzi ona
Anielską twarz lutnisty
I mowa brzmi pieszczona,
Jak harfy dźwięk srebrzysty,

Budzące czarem miłość
Na ogniu kipią zielska,
Na dziewkę bucha zgniłość
I siarki woń dyabelska.

Omdlewa twarz jej biała,
Blednieją ócz lazury