Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skrzyło, przeszywało, i tak wielkie podejrzenie, nieufność objawiało, jak mu się jeszcze nigdy widzieć nie zdarzyło, a to jeszcze odrazę tego oka tak pomnażało i groźną czyniło, że mu niepodobna było znieść jego spojrzenia.
Gdy tymsposobem kilkakrotnie oczy ich się spotkały, nieznajomy przerwał nakoniec milczenie i rzekł głosem grubym, rubasznym.
— Czyś może za mną spoglądał, gdyś przez okno tutaj zazierał.
— Tego wcale niepamiętam, chyba żebyś był panem..
Tutaj Bumble mowę uciął, będąc mocno ciekawym nazwiska nieznajomego się dowiedzieć, i sądząc, że on miejsce próżne w poprzedniéj mowie jego w swéj niecierpliwości zapełni.
— Teraz poznaję, że nie, — odpowiedział nieznajomy, a wyraz spokojności i szyderstwa zaigrał koło ust jego, — inaczéj byłbyś musiał wiedzieć, jak się nazywam. Lecz ty mnie nieznasz, a jabym ci szczerze radził, o mnie się wcale niedopytywać.
— Niechciałem cię obrazić, mój młody człowieku! — rzekł na to Bumble wspaniale.
— I nieobraziłeś mię wcale, — odpowiedział nieznajomy.
Milczenie powtórne nastąpiło po téj krótkiéj rozmowie, które nieznajomy w końcu na nowo przerwał.
— Jeżeli się niemylę, tom cię już raz kiedyś widział, mój panie, — ozwał się. — Wtedy byłeś cokolwiek odmienniéj ubrany, a ja cię tylko przez ulicę przechodzącego widziałem; teraz cię jednak poznaję. Mnie się zdaje, żeś tutaj był Woźnym, nieprawdaż?