Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/048

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ja zaś wątpię, moja droga panno! — odpowiedział lekarz, wstrząsnąwszy głową. — Ja nie myślę wcale, aby go to tak przed tymi, jako i przed wyższymi jeszcze sądowymi urzędnikami usprawiedliwić miało. Gdyż mówiąc szczerze: któż on jest?.... oni na to powiedzą: zbieg,.... włóczęga!.... Jeżeli powieść jego według wszelkich względów i wątpliwości świata na rozwagę weźniemy i sądzić będziemy, to szczerze wyznać muszę, iż w oczach takich ludzi bardzo podejrzaną się wyda.
— Spodziewam się jednak, iż pan jéj przecież zawierzasz? — zarzuciła Rózia popędliwie.
— Co do mnie, to święcie wierzę, jakkolwiek jest bardzo dziwną, a ja starym szaleńcem, — odpowiedział lekarz; — ale ja jednakowo nie sądzę, aby dla ucha urzędnika policyjnego zdatną była.
— Dla czego nie? — spytała Rózia.
— Dla tego, mój ładny badaczu, — odpowiedział lekarz, — dla tego, że patrząc się na nią ich oczyma, jest w niéj wiele brzydkich kawałków! on tylko to dowieść może, co jest w niéj najbrzydszego, ale nie to, co w niéj jest pięknego, szlachetnego, a ci ludzie upatrują zawsze we wszystkiém głównie to co? i dla czego? i nic a nic nie przyjmują, co nie jest dowiedzione. Z jego własnego wyznania pokazuje się, iż przez czas niejaki ze złodziejami był w styczności;.... jednego razu go nawet do urzędu policyjnego zawleczono, obciążonego tém oskarżeniem, że chustkę jakiemuś nieznajomemu Jegomości z kieszeni ukradł; a z domu tego Jegomości został przemocą uwiedziony i zawleczony w miejsce, którego nam opisać nie jest w stanie, i najmniejszego