Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zbawienia całego wzrastającego pokolenia męzkiego, aby pierwszy młodzieniec, do wyboru zdolny, panią w takiém samém łaskawém i litościwém usposobieniu serca znalazł, jeżeli się o wzajemność do niego udać zamierzy;.... i życzyłbym sobie wtedy, abym mógł sam być tym młodzieńcem, nieomieszkałbym bowiem z tak pomyślnéj sposobności do pozyskania tak wielkiego szczęścia natychmiast korzystać.
— Z pana to samo takie wielkie dziecko, jak i biedny Brittles, — odpowiedziała Rózia, zapłoniwszy się aż po uszy.
— Nie wielka to zbrodnia! — odparł lekarz, śmiejąc się serdecznie. — Wracając jednak do tego chłopca, główny warunek naszéj ugody dopiero nastąpi. On się za godzinę lub dwie najdaléj obudzi, a lubo temu twardogłowemu sądowemu woźnemu na dole powiedziałem, że go nie można ruszać, ani z nim mówić, nie chcąc go na niebezpieczeństwo życia narazić, jestem tego przekonania, że my bezpiecznie z nim pomówić możemy. Teraz więc następny warunek kładę:.... że go w przytomności pań obu badać będę, a jeżli z tego, co nam odpowie, będziemy wnosili, i ja na zaspokojenie sumienia będę w stanie z jego odpowiedzi wykazać, że on jest rzeczywiście na wskroś zepsutym złoczyńcą, co nawet więcéj jak podobném jest do prawdy,.... więc go zostawimy losowi, a ja na wszelki wypadek od wszelkiego obowiązku względem niego uwolnionym zostanę.
— Ach ciociu! nie, nie!... — zawołała Rózia.
— Ach ciociu! tak, tak!... — odparł lekarz. — Cóż, czy zgoda?